niedziela, 15 stycznia 2012

"THE DOOR OF HOPE" in Tel Aviv


Below fragment of the text from the blog of my friend Abe who was visiting with me the organisation/mission THE DOOR OF HOPE.
"During the bus ride to Tel Aviv, Agata told me she had a meeting with someone that runs a mission for prostitutes in Tel Aviv.  She suggested I come along and I imagined we would go meet the man in a carpeted office where he would speak to us about his non-profit in polite and professional terms.  Instead, when we got to the bus station David, an energetic American man with a heavy Southern accent, met us and said he would show us around the neighborhood. We ended up getting a tour of the prostitution scene in one of the seediest parts of Tel Aviv.  We walked by brothels, observed some dude in big sunglasses arranging a rendezvous with a woman and saw the various places Dave used to live and serve the homeless.  We eventually made our way to his ‘office,’ situated beside dozens of beds where women can come and sleep during the day.  The Door of Hope (click for more info) is the center he runs and serves as mission in the heart of Tel Aviv’s drug and prostitution district.  As a Christian, David is motivated to meet the women where they are and serve their immediate physical needs.  While we were there women came in to eat, lie down or just pass some time in a safe place.  There was a makeshift beauty salon, a room with donated clothes, some workout equipment and a kitchen.  Everything felt a bit makeshift, like a D.I.Y. non-profit venture.  David showed us a harrowing slideshow of the women he works with – images filled with tragic stories and mangled bodies.  However, hopeful stories of changed women who found faith and recovery also shone through in his presentation.."





piątek, 23 września 2011

Wind of change


two prostitutes by Cellar

Zmienia się atmosfera na ulicy, przypuszczam przez ożywienie kościołów, liczne modlitwy i posty przyjaciół, dużo łatwiej nam rozmawiać z dziewczynami. Zaczynają się przed nami otwierać, coraz częśćiej mówią o prawdziwych powodach stania na ulicy, o przeszłości, o swoich marzeniach. Parę dziewczyn znalazło sobie nowe prace lub zakłada firmy, wciąż jednak trzeba się modlić o inne dziewczyny, szczególnie o leczenie ich serc. Panie często czują, że nie zasługują na lepsze życie. Dzięki wszystkim za modlitwy, na prawdę widać zmiany na lepsze ! Jednak wciąż jest to walka i muszę stale o tym pamiętać spotykając różnych panów w skórach i furach, także o bezpieczeństwo dla nas też można się modlić :) Jedna z Pań powiedziała mi wczoraj że kiedy jest jej źle, czyta sobie "list od Boga" który dostała od naszych znajomych z "Exodus Cry" i od razu poprawia jej się nastrój :)

niedziela, 28 sierpnia 2011

wyjście letnie

Dziś krótko. "I" o któej pisałam w ostatnim poście faktycznie znalazła nową pracę, oraz tanie mieszkanie i poszła się przebadać do szpitala po wypadku, okazało się że wszystko w porządku. Ostatnio też na ulicy udało mi się pomodlić z Panią która regularnie jest uszkadzana przez swojego Pana, proszę o modlitwę o tą Panią "B". Czasami kiedy nie spotykamy jej na ulicy boimy się że może tym razem ją zabił, jednak Pani nie chce Go opuścić a z tym już po ludzku nic zdziałać nie możemy. Tym razem pozytywne wyjście na ulicę.

czwartek, 4 sierpnia 2011

tour de ulica

Nasz kolejny nocny obchód rozpoczęliśmy niebawem po przejeździe kolarzy tour de pologne. Dziewczyny licznie zapełniły ulice, klienci (z różnych miast) wyjątkowo licznie podjeżdżali samochodami, trudno było porozmawiać. Ciepły wieczór sprzyjał sporemu ograniczeniu powierzchni materiału okrywającego ciało pań stojących na ulicy. Udało nam się jednak odbyć dwie długie rozmowy z jedną dziewczyną "I" która oznajmiła nam że już więcej jej tu nie spotkamy, znalazła inną pracę, oraz drugą "A" zafascynowaną programem amerykańskim o byłej prostytutce pomagającej aktualnie innym kobietom. Panowie, w czasie naszej rozmowy wciąż podjeżdżali dopominając się uwagi, pytająć o ceny, jednak "A"  wolała konwersować z nami o swoich perypetiach z bankami i kredytem mieszkaniowym. Pytałam się też dziewczyn czy chcą się o coś modlić, dwie blondynki ubrane identycznie mnie wyśmiały, inne mówiły że same się modlą, więc już nie trzeba. Wyjście nie należało do łatwych, porównując je z ostatnim naszym wyjściem na ulicę właściwie było dla mnie trudne, również dlatego że spotkaliśmy sporo nowych dziewczyn które jeszcze nas nie znają i nie bardzo mieliśmy przebicie, tego wieczora, żeby je do siebie przekonać. Proszę o modlitwę o "I" która miała parę dni temu wypadek samochodowy, jednak nie poszła do szpitala się przebadać, martwię się że może mmieć uszkodzone narządy wewnętrzne, oraz o "A" która wykazała się wrażliwością na krzywdę innych kobiet, choć sama stoi na ulicy. Wierzę w to że A kiedyś może tak samo pomagać innym odchodzić z ulicy jak podziwiana przez nią bohaterka amerykańskiego show. Polecam zdejmować opaski z oczu ;) nawet jeśli łatwiej jest tego nie robić.


środa, 13 lipca 2011

Cuda wianki

Wciąż jestem oszołomiona naszym wczorajszym nocnym wyjściem na ulicę. Przyjechała do stowarzyszenia grupa amerykańskich streetworkerów, którzy mają inne metody pracy na ulicy, opierające się głównie na modlitwie i na zmianach które tylko Bóg może dokonać, po ludzku wydają się niemożliwe. Nasi wolentariusze bardzo sceptycznie, wręcz niechętnie podeszli do pomysłu modlenia się o dziewczyny na ulicy. Okazało się że jeszcze nigdy do tej pory, nie mieliśmy z dziewczynami tak otwartych i pełnych nadzeji rozmów. Jedna Pani tak jak stała, od razu zeszła z ulicy, były dotykane miłością Bożą, płakały, mówiły nam o rzeczach o których nie wspomniały przez ostatnie 2 lata rozmów. Streetworkerzy totalnie zmienili zdanie na temat modlitwy, teraz to oni namawiali żeby modlić się o wszystkie znane nam dziewczyny :) Wczorajszy dzień spędziliśmy w ośrodku stowarzyszenia gdzie mieszkają już „odzyskane” z domów przemocowych, ofiary handlu i byłe prostytutki. Siedzieliśmy sobie w pięknym ogrodzie otaczającym ośrodek, dzieci Pań oprowadzały nas po swoich przytulnych pokojach, ciepła atmosfera, wiele kobiet było w pracy, w tym czasie siostry zajmują się ich dziećmi. Zmiany są możliwe tylko trzeba wierzyć i czekać na cuda, ja się wczoraj doczekałam w końcu, coś się przełamało. Dla takich dni warto pracować latami. Zwykle próbując nasze ludzkie siły pomocowe, wracaliśmy po ulicy do domu sfrustrowani i często dobici, teraz frunęliśmy z nową nadzieją, z nową siłą. Bóg jest na prawdę dobry i pokazał wczoraj jak bardzo kocha te kobiety, to było niezwykłe i wzruszające, ja też ryczałam z nimi kiedy czułam w modlitwie jak Bóg chce być blisko nich i ma dla nich dobrą przyszłość.
Jedyną Panią z którą nie udało nam się ani porozmawiać a tym bardziej pomodlić była „biała dama” kobieta ubrana od stóp do głów na biało, stoi zawsze twarzą do ulicy, tyłem do chodnika, za sobą ma auta więc trudno do niej podejść, prawdopodobnie jest wystawiona przez mafię, prawie nam się udało, „czy możemy porozmawiać?” Ona: „tak” zaczyna już iść w naszym kierunku i nagle kątem oka widzi zbliżające się powoli czerwone auto swojego opiekuna, od razu mówi „nie” i rusza w kierunku auta, scena zostawiła we mnie wrażenie niemego krzyku, jak na obrazie Muncha. Wolentariuszom udało się w ciągu 2 lat porozmawiać z tą kobietą tylko 2 razy. Nie mamy pojęcia jak można jej pomóc nie angażując w to policji, która też w zasadzie g.... może, często wręcz bardziej szkodzi. Poszliśmy więc dalej, jednak przystanęliśmy nieopodal na rogu porozmawiać o tej sytuacji, mieliśmy wrażenie że przynajmniej 3 auta przejechały powoli obserwując nas. Jestem uparta i będę się modlić o tą kobiętę aż będzie wolna, czego też i wam życzę. Jeśli ktoś uważa że to jej wolna wola, zapraszam z nami na ulicę :)

Edvard Munch: "Woman in Three Stages"

poniedziałek, 11 lipca 2011

walka z wiatrakami/mediami

Od dłuższego już czasu (jakieś 2 lata) próbujemy zrealizować kampanię ogólnopolską prewencyjną na temat handlu ludźmi, ponieważ świadomość tego procederu w Polsce jest praktycznie zerowa. Mamy zdjęcia, projekty, gotowe bilboardy, stronę internetową itp (dzięki zaprzyjaźnionym firmom reklamowym), jedyne czego nie mamy, to pieniędzy na udostępnienie owej reklamy w mediach ogólnopolskich. Kampanie społeczne niestety nie mają ulg ani w telewizji ani w gazetach, bilbordy trzeba wydrukować, ceny są dla nas nierealne, natomiast musimy się pojawić w mediach ogólnopolskich żeby skorzystać z opcji dotacji dla organizacji przez SMS (nikt nie będzie spisywał konta banku z plakatów) i tak to wygląda trochę jak paragraf 22: Nie ma kampanii bo nie ma SMSów więc nie ma kasy na kampanię bo nie ma kampanii itp. Po mimo frustracji jest w nas jakaś siła żeby popychać temat do przodu, bo trzeba. Jak umiecie to pomóżcie.


piątek, 26 listopada 2010

Mroźna ulica

Pierwsza dziewczyna którą spotkaliśmy w mroźny wieczór M- rozmowna, sympatyczna, sprzedała nam dobrą wiadomość - zapisała się do urzędu pracy, będzie robić kursy, tipsy, makijaż, dobre na początek, tej nocy mówi że wszyscy chcą bez (prezerwatywy) ona się nie zgadza, wiadomo nie chce się zarazić, ci faceci to albo samobójcy albo chcą sprzedać hiv-a dalej, świry w każdym razie, Pani która stoi nieopodal M długo nie było na ulicy, wszyscy się martwili czy żyje, okazało się że facet Pani B rozwalił jej głową szybę, zszywali ją, ona nie chce od niego odejść bo go kocha, nic nie możemy zrobić, mam ochotę działać poza prawem (na ochocie się kończy) M opowiada ma sąsiadkę, trójka dzieci, w lodówce pustki, mieszkają z dziadkiem który zadłużył mieszkanie, komornik wchodzi na rentę po babci, zostaje 400 zł na 5 osób, postaramy się zrobić fajne paczki dla dzieci na święta, sytuacji zmienić nie potrafią, z pomocy nie korzystają, idziemy dalej, młoda ładna dziewczyna z gołymi nogami w mini, nie zimno ci? - „zimno, ale nie jest tak źle, grzejemy się w aucie na zmianę z koleżanką”, prostytutki w zimie przesiadują w swoich furach, wtedy nie możemy za bardzo z nimi rozmawiać, podjeżdża czarny merc, „po ile?” Odchodzimy po angielsku żeby nie przeszkadzać, spotykamy 3 dziewczyny, nie potrzebują nic, wszystko mają, nie są chętne do rozmowy, na następnej ulicy widzimy Panią, nie wygląda jak prostytutka ale któż stałby w taki mróz na chodniku bez celu, podchodzimy, Pani: „a my tu sobie stoimy, tak znam waszą organizację, z tych stowarzyszeń to mi nigdy nie pomogli, dopiero na ulicy Panowie mi pomogli”, Pani jest już babcią, ma dorosłe dzieci, rozmowna, miła, zdaje się że pomyliliśmy rewir i weszliśmy na czyjś :) na ulicy opodal duża rotacja dziewczyn, za każdym razem są inne, tak jakby były skądś przywożone, zaczynamy rozmowę, dziewczyna jest nieufna, nie zna nas, kiedy proponujemy kurs samoobrony nagle się ożywia, tak chciałaby wziąć udział, dalej Pani która jasno okazuje brak chęci na rozmowę, wracamy powoli do aut, jesteśmy już przemarznięci, po drodze spotykam starszą znajomą Panią I która lubi sobie pogadać, mówi dość niewyraźnie więc trzeba się mocno wsłuchiwać, opowiada o rodzinie, córka się żeni, chrzciny, syn jest ministrantem, w końcu grzecznie się żegnamy, odchodzimy, to był dobry wieczór...