piątek, 15 października 2010

Panie stojące na ulicy w polskim mieście

Po powrocie do Polski postanowiłam kontynuować pracę z Paniami stojącymi na ulicy, tym razem w znanym i nielubianym mieście, pełnym smutnych ludzi i narkomanów. W organizacji w której jestem wolentaruszką przydzielono nam rewir, parę ulic które przemierzamy w szerz i wzdłuż, Panie z którymi zdarza nam się rozmawiać są raczej starsze, mogłyby być już babciami. Nasze zadanie polega na zachęceniu Pań do otrzymania pomocy jakiej potrzebują: prawnej, lekarskiej, a nawet schronienia w przypadku przemocy której doświadczają czasami w swoim domu. Kobiety trudno przekonać że mogą sobie pomóc, żyją w rodzaju beznadziei, nie wierząc w jakiekolwiek zmiany, choć wiadomo zdarzają się wyjątki. Po jednej z wizyt na ulicy spisałam monolog pewnej Pani:

„matka głupich” 

ty k...o ci powiedzą 
moje własne dzieci
byłam chora, ktoś się spytał na przykład jak się czujesz mamo? Może zrobić ci herbaty?
Po omacku do kuchni szłam, nieprzytomna
Mąż mój, oby zdechł, ty leniwa k...o mówi
wyspać się chciałam, w końcu niedziela
ostatnie pieniądze na pieluchy dla wnuczki daje
starszym na nic nie brakuje
żeby chociaż spytali, czy chce herbaty,
nie chce mi się już żyć,
tak ryzykuję, i co z tego mam
jeden tylko syn, ten co jeszcze w więzieniu siedzi, zawsze pytał: potrzeba ci czegoś mamo?
czasem nawet piwo kupił, przyznaje piwo chętnie wypiję
narażam się, nic dla siebie nie kupię, nic
i jeszcze ci powie ty k......
ja bym mogła zająć się staruszką, tylko w innym mieście, tak żeby mnie stary nie znalazł,
bo on to mnie nawet z pod ziemi wynajdzie
ja jej mogę nawet tyłek podcierać, za wyżywienie i mieszkanie,
nie jestem wymagająca, nie piję, nie palę
odejdę z tego świata, taki im zrobię numer na święta
te młodsze, wnuczki to nie wiedzą co ja robię,
pytają wieczorem czy idę do roboty
bo ona chce pieniądze na kino, a ja mam zaoszczędzone
gdzie tam, nie dam
tak ryzykuję, chora stoję
za wieczór to czasem 40 zł zarobię, to wszystko na kaszkę i pieluchy wydam dla wnuczki
mówię wam
nadzieja to matka głupich
a po 24 choćbyś po nagu stała na ulicy to klienta nie złapiesz

2 komentarze:

ki-ko pisze...

Hej Afisch ! Fajnie, że piszesz znowu :). Będe pamiętał o tej Pani, o której napisałaś.

rufio pisze...

Ano fajnie, żeś z powrotem na linii :)