piątek, 3 października 2008

papier toaletowy w Brazylii jest za cienki na wysmarkiwanie nosa

Duda z motylem na plecach

Zachorzałam, (nie wiadomo czy przyczyną były przemoczone ciuchy czy pył w Sao Paulo, powietrze jest tu bardziej przyćmione niż na śląsku) nie wychodziłam z domu, z nosa kapało mi na klawiaturę, cały dzień praktycznie skypowałam z Polską, dopadł mnie lekki homesick. Trudno jest być sobą kiedy nie zna się języka i w żaden sposób nie można się wyrazić, musiałam odchorować przyśpieszony proces adaptacji. Wieczorem Duda zabrała nas na acai , tutejszy przysmak, czyli owoc asai, cokolwiek to jest, pomieszany z lodem, przy okazji odkryłam blisko naszego domu centro cultural gdzie jest piękna biblioteka, galerie i wyjście na dach na którym rośnie trawa, bardzo jestem zadowolona z tego odkrycia, brakowało mi miejsca schronienia po za domem. Duda zaprosiła nas też do swojego apartamentowca gdzie mieszkają 4 pokolenia kobiet. Poznałyśmy mamę i babcię, prababcia już śniła. Duda chodzi do prywatnej , bardzo dobrej szkoły i właśnie tam pomiędzy lekcjami kupuje narkotyki, w tym roku kończy maturę. Rozmawiałyśmy też trochę o Bogu i Duchu Świętym i modliłyśmy się razem. Kiedy spotykam takich ludzi jak Duda z ogromnym pozytywnym potencjałem którzy z powodu różnych okoliczności lądują w jakimś życiowym szambie, przypomina mi się ta obietnica z ksiegi jeremiasza 29:11

"...For I know the plans I have for you," declares the Lord, "Plans to prosper you and not to harm you, plans to give you HOPE and a FUTURE..."

Centro Cultural

2 komentarze:

Emilka pisze...

początek czasem trzeba odchorować chyba - modlę się o Ciebie tu

Emilka

afisch pisze...

dzieki dzielna dziewczyno