środa, 10 grudnia 2008

what would Jesus buy?

Po wigilji dla transwestytów przyszedł czas na wigilję dla dzieci ulicy i pań zajmujących się prostytucją, parę zaprzyjaźnionych organizacji połączyło swe siły, dzieci przyszło około 50, pań 25. Przed wigilją próbowaliśmy zaprosić dzieci z krakolandii na przyjęcie, jednak żadne dziecko palące krak nie chciało słyszeć o przyjęciu, dzieci które wąchają klej są bardziej komunikatywne jednak z czasem zaczynają zajmować się dilowaniem i braniem narkotyków. W niedziele dowiedziałam się że jedna dziewczyna którą znamy z ulicy zmarła podczas bujki z inną dziewczyną. Właściwie nie wiem co napisać po za tym że to wszystko jest przerażające, to ile dzieci żyje na ulicy i jakoś musi sobie radzić, parę dzieciaków płakało podczas wigilji w objęciach „cioć” w końcu mogły się do kogoś przytulić i poczuć jak słabe dziecko. Zawsze jest nadzieja i trzeba próbować walczyć o te dzieci, nasz znajomy któy chodzi z nami rozmawiać z ludźmi w krakolandii spędził jako dziecko i nastolatek 15 lat na ulicy, teraz od wielu lat jest czysty i pomaga innym wydostać się z tej umieralni. Kiedy znajomi amerykanie pewnego razu poszli z nami szukać zaginionego chłopca w krakolandii jeden z nich powiedział że to miejsce wygląda jak po jakimś wybuchu jądrowym gdzie ludzie w chaosie biegają od jednego końca ulicy do drugiego szukając bryłek do podpalenia, to miejsce na prawdę wygląda jak piekło, szczególnie w nocy, w dzień zawsze gdzieś z tyłu głowy mam myśl (nieprawdziwą) że przecież w nocy to miejsce zasypia, odpoczywa, kiedy idę w nocy do krakolandii widzę jeszcze więcej ludzi bardziej spanikowanych i agresywnych, kolorytu miejscu dodaje galopująca co jakiś czas przez ulice kawaleria policji która co jakiś czas stawia pod ścianą drobnych dilerów.
Z budynków krakolandii co jakiś czas spada na narkomanów deszcz, właściciele montują system zraszaczy żeby odstraszać tłum lunatyków z pod swojej posesji. To co widzę rozmawiając z tymi ludźmi to ich niesamowity potencjał do życia które może być błogosławieństwem a nie przekleństwem którym jest dla nich i dla ich bliskich, wczoraj znajoma widziała w kraklandii matkę z 6-miesięcznym dzieckiem na ręku, to dziecko jeśli przeżyje wyląduje na ulicy tak jak matka. Wczoraj opatrywaliśmy człowieka który miał w nodze dziurę po kuli i oczywiście nie był w szpitalu. Wierzę że Jezus może uwolnić każdego człowieka z garbage mouth (gęba pełna śmieci, nazwa dzielnicy) jeśli tylko ten człowiek chce być wolny i na tyle pokorny żeby przyjąć pomoc innych.

Po wigilji poszliśmy w miasto z grupą wolentariuszy z niemiec którzy pomagają w domu misji, nagle zaczęło mocno padać, znudziło nam się stanie pod dachem, wszyscy złapali buty w ręce i biegali po ulicach Sao Paulo, byliśmy zupełnie mokrzy, po czym postanowiliśmy odwiedzić bank w którym zorganizowno ogromną wystawę świata świątecznego, pełno figur mikołajów i mikołajek, choinek, elfów i tego typu bzdetów (nic co miałoby związek z narodzeniem się Jezusa), chodziliśmy wokół tego kiczowatego przepychu, z wodą lejącą się z naszych nogawek wykrzykują co jakiś czas „ale tu pięknie” ... generalnie każdy musi jakoś odreagować ;) widząc cały ten handel świąteczny w bogatej dzielnicy Sao Paulo przypomina mi się film dokumentalny „what would Jesus buy” polecam.

Brak komentarzy: