wtorek, 30 września 2008

2 praca w terenie

Pada deszcz, obalam wszystkie mity o Sao Paulo, podobno często tu pada.
Wlasnie wrocilismy z kraklandu, dzielnicy slumsow w centrum Sao Paulo, jest tam ogromny wielopietrowy parking policyjny który goruje nad całą dzielnicą, po mimo tego a może własnie dlatego dzielnica jest znana z najwiekszego przemytu narkotyków, weszlismy na ulice gdzie wałęsają sie tłumy narkomanów którzy handluja zw sobą, wszyscy wygladaja na bardzo chorych i zaniedbanych, najbardziej szokujący jest widok dzieci które chodzą opatulone w koce na bosaka i sprzedają narkotyki, kiedy się im patrzy w oczy nie mają w sobie nic z dzieci. Opatrywanie ran jest tylko pretekstem do rozmowy z nimi i troski, czasem rany sa spore, czasem to tylko małe zadrapania które pokazują nam żeby ktoś ich opatrzył. Co jakiś czas przez dzielnicę cwałuje kawaleria policyjna lub przejeżdżają wozy, wtedy w mgnieniu oka wszyscy narkomani znikają z ulicy jak rozpierzchające się myszy i pojawiają sie na innej i tak sie bawią wciąż w chowanego pomiędzy ulicami slumsow, policja znika, pojawiaja sie narkomani. Policja zajmuje sie łapaniem płotek, ponieważ zwykle ma uklady z poważnymi dilerami. Cały czas w slamsie towarzyszyła nam 17 latka która wciąż ucieka z domu bo jest napastowana przez ojczyma, jeden chłopczyk powiedział nam że mieszka na ulicy bo dziadek goni go z nożem. Dzieci sprzedają narkotyki ale też same są uzależnione, widziałam też parę na prawdę młodych dziewczynek kóre szukały klientów. To że nie znam języka jest sporym utrudnieniem ale jakoś udawało mi się czasami z nimi komunikować, czasami tłumaczyła mnie Mela, to co my możemy zrobić to proponować im pomoc w bardzo różnej formie, czy z niej skorzystają zależy od nich. Dziś na kolację przychodzi Duda dziewczyna którą poznałam pierwszego dnia, podobno na razie udaje jej się nie brać narkotyków od tygodnia..

1 komentarz:

Maciek Janson pisze...

Pilnuj sie tam :) Czekamy na zdjecia :)